Witamy serdecznie postanowiłyśmy napisać coś wystrzałowego specjalnie dla was. Dlatego zapraszamy Was bardzo serdecznie na wystrzałową Miniaturkę w końcu Sylwester już niebawem więc i my trochę postrzelamy, bo ostatnio słuchaliśmy narzekań, że nasze opka są smutne więc chcemy to zmienić dlatego napisałyśmy to dzieło. Ponadto dla osoby, która wytrzyma do końca przewidziana jest nagroda. Wystarczy odpowiedzieć na 3 pytania.
1. Kto jest terrorystą, kto Jezusem, a kto szatanem ?
2. Podaj dwóch głownych bohaterów, z którymi chcesz następna Miniaturke.
3. Podaj 3 słowa, a my przy użyciu ich napiszemy opowiadanie.
Na wasze odpowiedzi czekamy do 31.12.2017 (niedziela) do 15:00, a do wtorku postaramy się wyłonić zwycięzcę.
1. Kto jest terrorystą, kto Jezusem, a kto szatanem ?
2. Podaj dwóch głownych bohaterów, z którymi chcesz następna Miniaturke.
3. Podaj 3 słowa, a my przy użyciu ich napiszemy opowiadanie.
Na wasze odpowiedzi czekamy do 31.12.2017 (niedziela) do 15:00, a do wtorku postaramy się wyłonić zwycięzcę.
P.s Mówiłyśmy, że dopiero się rozkręcamy.
* Szykowałam się do wyjścia, postawiłam na niebieską sukienką i czarne szpilki. Kupiłam ją nie dawno, w zasadzie na inną okazję no ale cóż przyda się tutaj. Mam nadzieję, że uda mi się i zdarzę ciocia Mikołaja ma być dopiero o 18 więc jest czas, z początku nie chciałam mu pomagać, ale po namyśle w sumie czemu nie. Nie mam innych planów Krzysiek ostatnio przegiął z tą całą Julką, więc wyjście z nim odpada, ale no do Białacha o to pretensji nie mam. Zastanawia mnie tylko jedno po co ta cała szopka dla ciotki co z tego, że jakąś objazdówkę rob bo całej rodzinie no ale bez przesady, ze nie może się jej postawić, w końcu to dorosły facet powinien wyrazić swoje zdanie a nie szuka dziewczyny na gwałt, bo jak nie to ciocia zacznie go swatać eh faceci oni się dosłownie nie możliwi, niby to co nie oni a tak naprawdę małe dzieci, które trzeba niańczyć.
*Emilka od dwóch dni była na mnie zła, obrażona nie mam pojęcia o co jej chodzi, przecież nie zrobiłem nic takiego, a ona się focha, z tymi kobietami to nic nie wiadomo, jednego dnia jest super fajnie a kolejnego już się obrażają nie wiadomo o co. Zaprosiłem ją dziś na kolację, ale powiedziała, że dziś już ma inne plany i nie ma czasu, bo zaraz wychodzi, ja to mam szczęście a chciałem dziś zrobić pierwszy krok. Postanowiłem, że pójdę do Mikołaja na piwo, może on pomoże rozgryźć mi to wszystko.
*Byłam już gotowa, nie wiem co mnie naszło, że w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i idę odstawiać tą całą szopkę, przed tą całą ciocią Białacha ale to chyba dlatego, że Mikołaj to mój przyjaciel najlepszy przyjaciel, poprawiłam czerwoną sukienkę i założyłam czarne szpilki. To, że idę i ratuję mu dupę nie znaczy, że wybaczyłam mu to, że latał z Krzyśkiem z obiadkami dla tej blond..... do Julki jak jakieś księżniczki, czy cholera wie do kogo owinęła sobie ich wokół palca i tyle ciekawe jak to zrobiła bo ani piękna ani za mądra nie jest wiem, że pracujemy wszyscy razem, ale ona wyjątkowo działa mi na nerwy, już wole Julka i te jego gadki. Poprawiłam włosy, przejrzałam się jeszcze raz w lustrze – Mikołaj mówi ze w czerwonym wyglądam zabójczo – sama nie wiem czemu tak w ogóle pozmyślam, bo jedyne na co miałam ochotę do jakoś się na nim odegrać, może to dziecinne ale zasłużył sobie, założyłam skórzaną kurtkę i wyszłam.
*Ciocia będzie za jakieś niecałe 2 godziny, całe szczęście zdążyłem ze wszystkim, prawie wszystkim; nawet ugotowałem spaghetti, ciasto oczywiście kupione, nie przepadam za ciocią ale żeby ją od razu zabijać to nie, właśnie zdążyłem z prawie wszystkim poza znalezieniem dziewczyny, no cóż pokaże jej zdjęcie Karoliny i powiem że jest w delegacji, może to kupi. Jakieś jedno zdjęcie z naszego wypadu na piwo powinno się nadawać do pokazania, do tego parę zdjęć z patrolu z ogniska, myślę że to powinno jej wystarczyć. Chociaż ciocia to trudny zawodnik.
Usłyszałem pukanie do drzwi poszedłem otworzyć przede mną stała Emilka miała na sobie niebieską sukienkę wyglądała jak milion dolarów, ale najważniejsze było, że mam narzeczoną na niby, mam taka nadzieję, że przyszła pomóc i troszeczkę poudawać.
- Cześć co Ty tu robisz? - zapytałem zaskoczony.
- Wypadło mi parę rzeczy i stwierdziłam, że Ci pomogę - uśmiechnęła się do mnie
- Ślicznie wyglądasz
- Dziękuję - Odparła. Uśmiechnąłem się i przytuliłem ją w ramach podziękowania. Co prawda przez chwilę pomyślałem, że wolał bym, żeby to była Karolina no ale cóż
Tymczasem Krzysiek podjechał pod dom Białacha, widok który zastał wkurzył go i to strasznie od razu wysiadł z samochodu i trzasnął drzwiami chyba słyszało to pół wsi. Zaskoczeni Mikołaj i Emilka odskoczyli od siebie.
- Siema - Wyraźnie był zły nawet nie próbował tego ukrywać
- Siema stary, co Ty tutaj robisz ? - zapytał Białach patrząc raz na niego raz na Emilie.
- Myślałem, że pogadamy ale jak widzę przeszkadzam - Spojrzał na niego gniewnie.
- Co tu się dzieję ?! - Tym razem pod domem pojawiał się Karolina, wysiadła z taksówki Mikołaj nie mógł oderwać od niej wzroku. Dla niego wyglądała jak anioł.
- Też chciał bym to wiedzieć - Krzysiek nie spuszczał z tonu z daleka można wyczuć, że coś jest nie tak.
- Emilka możemy pogadać na osobności ? - Zapytała Karolina jak tylko przyjrzała się Emilce - Panowie sobie też pogadają - popatrzyła nalegająco na koleżankę.
- Nie mamy o czym - mruknął Zapała - Panie nie zwracając uwagi na komentarz Krzyśka odeszły na bok
- Karolina to nie tak - Brunetka chciała się tłumaczyć, ale Karolina się roześmiała.
- Wiem, wiem zaprosił Cię bo Ciocia przyjeżdża i się jej boi – Zaśmiała się
- Tak, mówił ze jesteś o coś zła i nie chcesz
- I ma rację, ale w końcu się nad nim zlitowałam, ale skoro najpierw prosi jedna potem druga to ja mu pokaże – Zamyśliła się na chwilę
- Jakiś pomysł - Emilka zaczęła dopytywać
- I to jaki - Zaśmiała się - Nie możemy pozwolić żebyście z Krzyśkiem poszli, a i rób to co ja. Pamiętaj to rola Oskarowa - zaśmiała się - Musimy dać z siebie wszystko, co tylko możemy- Panie wróciły pod dom, nie zdążyły nic powiedzieć, a podjechała taksówka. Wysiadła z niej starsza kobieta z daleka było widać, że jest bardzo konserwatywna i stanowcza.
- Ciocia już tutaj - Zdziwił sie Mikołaj, Karolina spojrzała tylko na Emilkę i puściła jej oczko.
- Mikuś jak Ty wyrosłeś - Ciocia wyściskała wyrośniętego Białaszka - A to kto ? - Zapytała na widok reszty, Karolina zaczęła swoją grę.
- Dzień dobry ciociu - Uśmiechnęła się najszerzej jak tylko umiała i skierowała w kierunku cioci i Mikołaja - Ja jestem Karolina dziewczyna Mikołaja - Objęła go w pół - A to mój brat Krzysiek i jego dziewczyna Emilka - Wskazała na rozbawioną Emilkę i wyraźnie zszokowanego Krzyśka.
- Dzień dobry - Emilka pociągnęła Krzyśka za sobą i przywitała się z ciocią Amelią .
- Rany boskie to ten terrorysta z telewizji ! - wykrzyczała ciotka kiedy dokładnie przeglądnęła się Krzysztofowi.
- Mikołaj no rusz się przecież on nie może uciec - Białach był w takim szoku, że nie widział co ze sobą zrobić.
- Jak to było Hände hoch ! - ciocia krzyczała na Krzyśka, który stał i zaskoczonym wzrokiem patrzył raz na ciotke raz na swoich kolegów z pracy.
- Ciociu spokojnie to mój kolega Polak, katolik - wtrącił w tą dziwną sytuację Białach kiedy tylko się otrząsnął.
- A wy moje drogie lepiej reagujcie i go dokładnie obserwujcie, bo nigdy nie wiadomo co taki może wymyśleć - zwróciła się do Karoliny i Emilii, które niemal płakały ze śmiechu. Po czym opuściła okulary i jeszcze raz dokładnie przeglądnęła się Zapale.
- Młody człowieku ładnie to tak żarty sobie robić ze starej schorowanej kobiety. Wstyd ! - krzyknęła z oburzeniem na policjanta.
- Przepraszam przyjmę do serca pani rady - odparł pokornie patrząc na kobietę.
- Krzysiek lepiej zgol tę brodę, bo źle skończysz - powiedziała Rachwał, która próbowała jakoś powstrzymać się od śmiechu.
- Przepraszam panią za zamieszanie, ale Mikołaj jest bardzo skryty i nie powiedział mi, że zaprosił kogoś do nas na kolacje - rozbawiona Karolina zmieniła temat najbardziej przez to, że chciała doprowadzić do zamierzonego celu swój pomysł.
- To może chodźmy coś zjeść. Zapraszam ciociu-wtrącił spanikowany Białach.
- Mikołaju ! Najpierw żądam od ciebie wytłumaczeń ! - oburzyła sie ciotka co wzbudziło rozbawienie u Krzyśka.
- Nie rozumiem - zaczerwienił się Mikołaj.
- Jak ty możesz tak traktować kobietę przecież to nie religijne ja muszę porozmawiać o tym z twoimi rodzicami -powiedziała przecząco kręcąc głową.
- No przepraszam ciociu to nie tak - próbował się jakoś tłumaczyć Białach. Im dłużej trwało jego załopotanie w tym większe rozbawienie wpadła Karolina
- Ja muszę się za was koniecznie pomodlić - kobieta patrzyła raz na Mikołaja i Karolinę, a raz na Krzyśka i Emilkę.
- Może lepiej chodźmy do tego stołu -wtrąciła Karolina.
Podczas kolacji było jeszcze wiele niezręcznych sytuacji jedna z nich spowodowana była sporą ilością alkoholu co oczywiście nie spodobało się cioci. Kobieta była poważna jednak każda jej wypowiedź brzmiała dość komicznie przynajmniej z perspektywy odbiorcy.
- Stop ! - oburzyła się starsza kobieta.
- Tak ? - zapytał zmieszany Białach.
- Ja nie będę tolerować alkoholizmu - zabrała alkohol nie tylko ze stołu, ale zaczęła penetrację szafek i każdą napotkaną flaszkę z alkoholem wylewała do zlewu. Mikołaj patrzył tylko z żałością na to co się dzieje gdyż bał się sprzeciwić cioci przez co po paru minutach jego zaplecze alkoholowe było wyczyszczone do zera.
- Od razu lepiej zdrowsi będziecie - powiedziała zadowolona ze siebie.
- Na tyle wrażeń to moje zdrowie niestety ucierpiało - zaczął dyskusje Zapała, który do tej pory mało się odzywał.
- A pan to nie wygląda na zagorzałego katolika - spojrzała złowrogim wzrokiem na młodego
policjanta.
- A skąd pani to wie ?- zapytał zaskoczony stwierdzeniem cioci.
- Prawdziwy katolik nie upijał by się przy każdej możliwej okazji - odparła popijając sok z jabłek.
- Ja pije za pani zdrowie - podniósł kieliszek w górę na znak toastu za zdrowie cioci Mikołaja.
- Młody człowieku za zdrowie się nie pije tylko modli - oburzyła sie ciocia, a Mikołaj niemal nie wszedł pod stół ze wstydu.
- To ja alkoholem przypieczętowałem pani starania - uśmiechnięty skierował kieliszek w stronę kobiety.
- Krzysiek przestań - do akcji wkroczyła zawstydzona Emilia.
- Wy sie kochacie w ogóle ? - wypaliła pytaniem do Mikołaja.
- No pewnie - Białach był w takim stresie, że chyba nawet nie świadomie pocałował swoją partnerkę z pracy, chciał dać jej małego całusa w policzek, a wyszło zupełnie inaczej. Wtedy w pomieszczeniu rozległo się kaszlenie okazało się, że Krzysiek z wrażenia zakrztusił się pomidorem, którego właśnie jadł. Emilka próbowała mu jakoś pomóc dlatego z chyba całych sił biła go po plecach.
- Ja szybko po księdza w razie czego zadzwonię -krzyknęła starsza kobieta ,wtedy spanikowana Emilka przypadkiem uderzyła ciocie w czoło.
- Pani chciała mnie zabić ?! - zapytała po czym oburzona usiadła obok i przyglądała się akcji ratunkowej
- Ksiądz na pewno by pomógł - co chwila komentowała wyczyny pozostałych. Po paru minutach sytuacja została opanowana i wszyscy z powrotem wrócili do stołu.
- To wszytko przez to, że nie pomodliliśmy się przed posiłkiem – odparła całkiem poważnie, kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca.
Przez dłuższy czas przy stole panowała niezręczna cisza, którą przerwały kolejne pytania cioci. Tym razem na celowniku była Karolina, jej jedynej to nie przeszkadzało miała okazję na dopieszczenie swojego placu.
- To wy państwo macie dwóch ojców ? – zapytała Karoliny.
- Tak jesteśmy przyrodnim rodzeństwem - odparła.
- A chociaż wasza matka z jednym ślub miała ? -ciotka nie odpuszała i zadawała pytania, z których Rachwał z problemami oczywiście sobie radziła.
- Tak, tak oczywiście Krzysiek jest z doskoku - palnęła nie zastanawiając się.
- Słucham ? - zapytała podejrzliwie.
- Znaczy mama miała dwa małżeństwa - wtrącił Krzysiek to było chyba jedyne mądre jego zdanie tego wieczoru, w zasadzie jedyne mądre jako padło z ust całej czwórki.
- Widzę , że państwo nie mieliście z kogo czerpać wiary i przykładu- ciotka chyba większego zgorszenia nie widziała w życiu, a najlepsze jeszcze było przed nami kiedy po kolacji dopatrzyła się nowych porządków w moim domu, które wprowadziła Karolina.
- Proszę ciociu tutaj jest twój pokój, a wam pościelimy w pokoju obok – wskazała Karolina na pokój, w którym spała czasami Dominika.
- To wy śpicie razem przed ślubem ? - kobieta ,aż opuściła swoje okulary na sam czubek nosa.
- Tak wszyscy razem tylko się wystraszyliśmy pani - zaczął śmiać się nieco pijany Zapała.
- Krzysiek - Mikołaj zmierzył go takim wzrokiem jak ciocia na początku.
- Ja naprawdę muszę wyjść sie przewietrzyć gdzie tutaj jest najbliższy kościół ? - kobieta chyba miała dość tego dnia i jak najszybciej uciec od bratanka i jego szalonych przyjaciół.
- Ciociu już późno na pewno wszystko pozamykane - Mikołaj próbował jakoś powstrzymać ciocię jednak ta uparcie podtrzymywała swoją wolę.
- Trudno jakoś sobie poradzę - zebrała się i wyszła.
- Zapała ja Cię uduszę - Mikołaj nie ukrywał wkurzenia na kolegę.
-Ciociu poczekaj ! - zawołał wybiegając za nią z mieszkania. Czekało mnie tourne po kościołach, ale czego nie robi się dla cioci. To był naprawdę ciężki dzień oby nie miała ochoty na częstsze wizyty bo chyba wyląduje w psychiatryku.
Chodziłem jak głupi po okolicznych kościołach, ale nic nie znalazłem jej dopiero jak wracałem zauważyłem ją spacerującą z trudem namówiłem ją na powrót do domu, ale udało się. Weszliśmy do środka. Na górze Krzysiek i Emilka chyba już spali, bo światło było zgaszone Zapała ma szczęście bo by nie przeżył. Nie chciałem już przeciągać tej całej szopki dlatego poszedłem do łazienki się ogarnąć, chciałem jak najszybciej iść spać obudzić się i zakończyć tą groteskę. Kiedy wychodziłem z łazienki, akurat przechodziła Karolina złapałem ją za rękę i zaciągnąłem do środka.
- Co Ty wyprawiasz? - Zdziwiła się tym, że ją tu zaciągnąłem
- Ja ? Co Wy wyprawiacie? Co Ty wyprawiasz ? - oburzyłem się trochę.
- Ja ?? Przecież chciałeś, żebym Ci pomogła to pomagam - Była strasznie poważna, ale po jej minie widziałem dobrze że to wszystko jest zagrane specjalnie
- Karolina, za co Ty się odgrywasz? - Znałem ją za dobrze wiedziałem, że coś jest nie tak
- Ja o nic - Udawała obojętną - Może trzeba było poprosić Julkę to lepiej by wypadło - O i bingo już wiem o co jej chodzi
- Chodzi o Julkę o te obiadki ? - Nie uzyskałem odpowiedzi, bo drzwi się otworzyły, Karolina sam nie wiem czemu, ale z prędkością światła pocałowała mnie
- O Boże ! Co wy wyprawiacie - Dopiero po tych słowach się oderwała, w sumie nie powiem podobało mi się gdyby nie okoliczności nie puścił bym jej
- Oj ciocia tutaj - Udawała speszoną - Najmocniej ciocię przepraszamy, ale ciocia rozumie nie możemy się sobą nacieszyć - uśmiechała się do niej, łapiąc mnie za rękę.
- Przecież to nie po Bożemu ! Jak tak można ! - Ciocia miała wyraźnie dość tego wszystkiego - Teraz to ślub trzeba planować !
- Co?! - Chciało mi się śmiać na widok miny Karoliny
- No tak, tak ślub ja znam cudowne miejsce - Zamyśliła się na chwilę - Mikołajku masz tu może tego no komputera
- Tak - Nie byłem pewny tej odpowiedzi czy wyjdzie mi na dobre
- To przynoś szybciutko do salonu, a Ty kochaniutka chodź - Spojrzałem na Karolinę, a ona na mnie, nie wiedzieliśmy co się dzieje . Poszedłem po laptopa, a Karolina za ciocią, kiedy odpaliłem neta, ciocia wzięła ode mnie lapka i wystukała hasło sala weselna koło Opola, a zaraz potem sala weselna Zakopane
- Ciociu, ale co Ty - Nie wierzyłem w to co widzę
- Nie możecie sie sobą nacieszyć to z ślubem się trzeba spieszyć, bo jak to tak bez ślubu żyć, a co dopiero
- Ale do tego ślubu nie trzeba - Karolina wypaliła bez myślenia
- Jak to nie trzeba, o la Boga !! Tylko nie mówcie mi, że wy - Karolina tylko uśmiechnęła się i wywróciła oczami
- Jak się dwoje ludzi kocha to ślub potrzebny nie jest, prawda kotuś - pocałowała mnie w policzek, byłem w takim szoku, że nie wiedziałem co się dziej
- Tak kotuś - Odpowiedziałem bez myślenia i ją pocałowałem. Ciocia nie wytrzymała padła na kolana i wyjęła różaniec. I Zaczęła „ Wierzę w Boga..”
Poszedłem z Karoliną na górę chciałem iść spać i obudzić się już po wszystkim. To za dużo jak na moją głowę, Karolina leżała odwrócona do mnie tyłem, leżeliśmy w milczeniu chyba żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć.
- Mikołaj - Odwróciła się w końcu w moją stronę
- Tak ? – Odwróciłem się do niej
- Przepraszam za tą całą szopkę, przyznam że na początku o to mi chodziło chciała Ci trochę zrobić na złość, ale teraz już mam dość - Patrzyła na mnie
- Ja też już mam dość tego wszystkiego - Uśmiechnąłem sie do niej
- Jutro jakoś to odkręcę, obiecuję - Pocałowała mnie w policzek - Dobranoc - Odwróciła się tyłem do mnie i przytuliła do poduszki.
Dochodziła już 9 kiedy schodziliśmy na dół ciocia krzątała się już po kuchni
- Dzień dobry ciociu - powiedziałem równo z Karoliną
- A dzień dobry, dzień dobry dzieci - Była w dobrym humorze, aż za dobrym od samego początku nie podobało mi się to
- Ciociu co to za papiery ?- Zapytała Karolina pokazując na 4 kubki papierów
- To moje dzieci są pakieciku: tu macie sale w Zakopanym, tu w Opolu a tu fotograf i zespoły w Zakopanym a tam w Opolu - Pokazywała na kubki
- Co?! - Zrobiłem duże oczy
- Mikołajku nie ma na co czekać
- Na co nie ma czasu czekać ? - Zapytała Emilka która weszła do kuchni
- No jak to na co na ślub - Mówiła przejęta
- O ślub ? - Emilka się uśmiechnęła, ani mi ani Karolinie nie spodobał się ten uśmiech - Niech Pani pokazuje co tam ma - Emilka z ciocią usiadły i zaczęły przeglądać pakiety - Nie wierzyłem w to co widzę to jakiś koszmar
- Myślę, że Zakopane będzie lepsze, wie Pani zima śliczna długa suknia do tego futerko płatki śniegu wie Pani - Emilka mówiła przejęta
- Nie wierze - Wyszeptała karolina patrząc jak na jakieś zjawy – Nie wierzę - powtórzyła
- O i zaprosimy tego co śpiewa jak to leciało Miłość miłość w zakopanym - zaczęła nucić ciocia
- O tak Sławomira - Emilka potakiwała jej co chwilę - Miłość miłość w Zakopanem polewamy się szampanem - Drawska zaczęła śpiewać a ciocia z nią. Odwróciłem się w stronę Karoliny, ona siedziała oparta o szafkę, przestraszyłem się
- Karolina ? - Kleknąłem obok niej, ona na mnie spojrzała
- Proszę Cię zabierz mnie stąd bo oszaleje - Płakała ze śmiechu, nie myśleć długo złapałem ją za rękę i pociągnąłem na zewnątrz
- Poczekaj - Karolina śmiała się cały czas - Nie mam butów - Spojrzałem w dół rzeczywiście nie miała. Wiozłem ją na ręce i pobiegłem z nią do stajni
- To przeczekamy - Posadziłem ją na małym snopku siana na samym końcu stajni, ona położyła się na sianie i zaczęła panicznie śmiać, nie myśląc długo położyłem się obok niej
- Krzysiek terrorysta z doskoku - śmiała się coraz bardziej, teraz i ja się zacząłem śmiać
- Terrorysta i bezbożnicy już są jeszcze diabła i Jezusa brakuje - spojrzałem na nią
- Swoją drogą to ta Twoja ciocia to straszna kobieta - Spoważniała na chwilę
- Pół rodziny się jej boi - Zbliżyłem sie do niej i ją pocałowałem sam nie wiem czemu, ale ona odwzajemniła ten pocałunek kiedy się od siebie oderwaliśmy spojrzała mi w oczy
- Zgrzeszyliśmy - Zaśmiała się - Ale ja lubię grzeszyć - Pocałowała mnie ponownie
- Teraz to nie zostaje nic innego jak ślub, chodź i tak pewnie czeka nas tylko piekło - Patrzyłem na nią i śmiałem się razem z nią - Może jak i tak skończymy w piekle to zaszalejmy bardziej - spojrzałem na nią
- A co do komunii w niedziele nie pójdziesz ?- powiedziała z ironią.
Ciocia nerwowo poszukiwała Mikołaja i Karoliny była taka przerażona, że postanowiła wezwać policję. Po paru minutach na miejscu zjawiło się dwóch funkcjonariuszy.
- Sierżant Juliusz Poniatowski co się stało ? - zapytał wystraszonej kobiety policjant.
- Oni zaginęli to na pewno zemsta od Boga za to co robią - mówiła przerażona nerwowo ściskając różaniec w ręce.
- Spokojnie proszę się uspokoić i powiedzieć co się stało- próbował jakoś opanować emocje.
- Mój bratanek z jego niewiastą zaginęli - machnęła mu przed nosem różańcem, po tym niemal zasłabła dobrze, że Julek w ostatniej chwili zareagował, bo by rozbiła sobie głowę o krawężnik.
- Halo proszę pani ? Wszystko w porządku ?- przestraszył się Poniatowski.
- Tak, tak już lepiej - powoli usiadła na krześle.
- A dzwoniła pani do nich ? - zapytał Julek, który wpadł na pewien pomysł.
- Niby czym ? - zapytała jakby pierwszy raz słyszała o czymś takim.
- Ja nie wiem czy pani wie, ale jest takie coś jak telefon i można w każdej chwili porozmawiać z daną osobą - wyciągnął z kieszeni swojego smartfona i wybrał numer do Karoliny.
- Jaki pan mądry. Chciałabym mieć takiego syna -kobieta w tym momencie wyściskała Julka chyba za wszystkie czasy.
- No niech pani nie przesadza - zawstydził się policjant.
- O proszę są - wskazał na parę, która po chwili dotarła do nich.
- Anioł nie człowiek będę się za pana modlić - jeszcze raz mocno uściskała Poniatowskiego, który chyba wystraszył się cioci i jak najszybciej chciał się stamtąd ulotnić.
- Dziękuję, ale muszę już uciekać, bo na służbie jestem. Dowodzenia - pożegnał się i truchtem pobiegł do radiowozu.
- Szczęść ci Boże dobry człowieku - kobieta ze wzruszeniem patrzyła jak mężczyzna ucieka do samochodu.
Tymczasem na ranczo Krzysiek właśnie wstał z okropnym bólem głowy spał by dłużej gdyby nie ciągle dzwoniący telefon Mikołaja.
- Halo ? - wkurzony odebrał go.
- Mogę prosić mojego syna do telefonu - zapytała sądząc po głosie starsza kobieta.
- Mikołaja chwilowo nie ma prowadzi zaawansowane przygotowania do ślubu - odparł ucieszony Krzysiek.
- Słucham ? - zapytała zaskoczona matka Mikołaja.
- Pani syn się żeni i pani o tym nie wie ?- ciągnął dalej tą dziwną rozmowę Zapała.
- Proszę mu powiedzieć, żeby koniecznie do mnie oddzwonił - zaskoczona kobieta rozłączyła się.
Zmęczony poszedł poszukać swoich przyjaciół po drodze spotkał ciocie Mikołaja, która żywo o czymś rozmawiała z Emilką.
- O pan terrorysta. Może pan nam pomoże - powiedziała kiedy tylko ujrzała mężczyznę.
- O co chodzi ? - zapytał niepewnie gdyż przekonał się, że z ciocią nie ma łatwo.
- Wolałby pan ślub w Zakopanem czy Opolu ? - zapytała wprost.
- W Zakopanem zdecydowanie prawda kotuś - przytulił Drawską , która tylko pokreciła głową.
- Jak będą mieli bliźniaki to będą państwo chrzestnymi, a dwóch się jeszcze dobierze - kobieta miała już całą listę zaplanowanych działań.
- W naszej rodzinie to bardziej czworaczki - puścił oczko do Emilki.
- To jeszcze lepiej im większa rodzina tym bardziej wierząca - ucieszyła się ciocia wtedy do pomieszczenia wszedł Białach.
- Zapała możemy na słówko ? – od razu zwrócił się do kolegi.
- Coś ty nagadał mojej mamie - zapytał poważnie.
- Prawdę tylko prawda nas wyzwoli - odparł równie poważny Krzysztof.
- Przecież one obie to mnie wykończą - wkurzył się Białach uderzając głową w ścianę.
- Jakoś ci pomożemy w końcu ślub to poważna sprawa - uśmiechnął się.
- Mam ! - mężczyźni na ten krzyk zareagowali jak na alarm i od razu pobiegli do sąsiedniego pokoju.
- Zrobimy wam podwójny ślub - mówiła uradowana starsza kobieta.
- Ale... - próbowali jakoś się ratować jednak chyba wszyscy bali się ciotki.
- Przecież jesteście razem to czemu nie - Zapała miał taką minę jakby ducha zobaczył i to wtedy role się odwróciły i to Mikołaj miał okazję się z niego ponabijać.
- To co po ślubie cztery Zapalątka - zaczął śmiać się Białach.
- Nie jesteśmy jeszcze gotowi - głos zabrała Drawska.
- To nie ważne jeśli terrorysta jest katolikiem to nie widzę przeszkód - mówiła uparcie ciocia.
- To teraz mamy za swoje, a to wszystko przez twój niewyparzony język ! - Emilka zaczęła rzucać w wystraszonego Krzyśka jabłkami, który wykazał się sprytem obszedł ją od tyłu i mocno ucałował.
- To teraz jestem gotowy iść z tobą nawet na koniec świata - wyszeptał cicho.
- Julka ? - wyrwał się z objęć kiedy zobaczył młodszą koleżanke z pracy.
- Nie przeszkadzajcie sobie - powiedziała i wybiegła z pokoju, a za nią Krzysiek.
- No idź sobie do Emilki ! - wykrzyczała blondynka.
- O co ci chodzi ? - zapytał zaskoczony.
- Zakochałam się w tobie o to chodzi ! - krzyczała dalej akurat źle trafiła, bo ciocia przechodziła obok.
- Czy ja dobrze słyszę ? Chryste Panie szatan w ludzkim wcieleniu ! - wykrzyczała starsza kobieta na widok Julii.
- Słucham ? - powiedzieli niemal równocześnie.
- Jeżeli ktoś z brudnymi butami wtrąca się w życie innych to jak go można nazwać ja zaraz wezwę księdza egzorcyste - mówiła dokładnie przyglądając się młodej policjantce.
- Pani ciociu spokojnie naprawdę nie trzeba Julia już sobie idzie. Prawda ? - głos zabrał Zapała.
- Tak przepraszam - odparła i oboje rozeszli się w swoje strony.
- Mam nadzieję, że nie jest dla niej za późno. Niech Bóg ma ją pod swoją opieką - złożyła ręce, a potem wyciągnęła różaniec i wróciła do swojego pokoju.
Ciocia nadal nie odpuszczała i takim sposobem po upływie kilku tygodni trafiliśmy do Zakopanego na ślub ...swój własny, podwójny ślub.
Stałyśmy przed lustrem ubrane w długie białe suknie, nasze mamy stały obok i nie mogły się na nas napatrzeć, a my jak to kobiety na zmianę mówiłyśmy że źle wglądamy, no cóż stres nerwy i nic nie pasuje. zdążyłyśmy na ostatnią chwilę, ciocia oczywiście już narzekała bo jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy, miałyśmy ochotę ja zamordować ale właściwie to dzięki niej to wszystko się zaczęło. Gdyby nie ta cała szopka wtedy to całe udawanie i ta cała komedia nie było by nas teraz tutaj w tym miejscu. Zakopane zimą wyglądało cudownie śnieg prószył, a jego płatki rozbijały się o każdą napotkaną rzecz. Założyłyśmy białe futerkowe narzutki i wyszliśmy, dorożka już na nas czekała czwórkę pojechaliśmy dorożka, a cała reszta za nami. Jadąc miałyśmy las, Krupówki a w oddali widziałyśmy góry ten pomysł z zakopanym był najlepszym jaki usłyszałyśmy do tej pory z ust cioci. Pod kościołem czekała już cała reszta. Najbardziej tą uroczystością zadowolona była ciocia. Uroczystość się zaczęła , weszliśmy do kościoła myślałam, że padnę kiedy zobaczyłam Julka śpiewającego psalm.
- Gdzie wy znaleźliście takiego darciucha ? - zapytała matka Mikołaja ciocię.
- O nie kochana to jest ludzkie wcielenie samego Jezusa Chrystysa - oburzyła się ciotka.
Po skończonym ślubie wszyscy udaliśmy się do góralskiej sali weselnej gdzie wszyscy świetnie się bawili, a to nie był początek dobrych informacji.
- Mamy z Emilką jeszcze jedną, a w zasadzie dwie dobre informacje- zaczęła niepewnie Karolina.
- Otóż jestem w ciąży -powiedziała po chwili zastanowienia.
- I ja też - dodała niepewnie Emilia.
- Przed ślubem przecież spotka was kara za to -ciotka na tą wieść zemdlała i wtedy zrobił się haos w sali,a państwo młodzi mogli uciec stamtąd i zająć się sobą.
I tak właśnie kończy się ingerencja ciotki katoliczki w życie młodych zakochanych, którzy nie są pewni swojego uczucia, a to wszystko przez małe kłamstewko.. Dlatego rada od nas nie dawajcie !
Naprawdę wielkie brawa dla Was �� �� �� Bardzo wciągające i ciekawe opko �� A jeśli chodzi o pytania to: 1. Sądzę, że terrorystą można nazwać Krzyśka, Jezusem - Julka, a szatanem - Julke �� 2. Dla mnie wszyscy byli głównymi bohaterami ��, ale skoro trzeba dwóch to oczywiście : Karolina i Mikołaj �� (chociaż Ciocia też była niezła ��) 3. Hmm na przykład : zaskoczenie, miłość, zazdrość �� I prooszę o więcej! ! �� �� ��
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,bo tam miały być emotki... :(
OdpowiedzUsuńKiedy next
OdpowiedzUsuń52 yr old Community Outreach Specialist Phil Ertelt, hailing from McBride enjoys watching movies like "Edward, My Son" and Sculling. Took a trip to Durham Castle and Cathedral and drives a Ferrari 250 SWB California Spider. zerknij na strone internetowa
OdpowiedzUsuń