niedziela, 2 grudnia 2018

10 sezon naszymi oczami "Ku pamięci Karoliny Rachwał"

Hello !
Najpierw parę słów ode mnie czyli Tysi, dziękuje szwagierce za motywację w pisaniu, pewnie gdyby nie ona nie dała bym rady tak szybko napisać, opowiadania, ale szwagierka zmotywowała i wspólnymi słowami stworzyłyśmy 10 sezon naszymi oczami na początek historia Mikołaja

A teraz pare słów od nas 
Zapewne tęskniliście za nami ale już jesteśmy, przepraszamy za naszą długą nie obecność. 
 Ale tak drastyczny koniec zmusił nas do napisania wizji nowego 10 już sezonu. Opowiadania będą pojawiać się co jakiś czas, każde będzie dotyczyło innej par, liczymy na to, że przypadnie wam do gustu nasza wizja.
No cóż może nie będziemy już przedłużać oceńcie sami, napiszcie w komentarzu jak się wam podobało. Pozdrawiamy !<3

Tego dnia niebie było wyjątkowo smutne, płakało razem z nimi. Nigdy nigdy nie spodziewał się takiego obrotu spraw, że to wszystko co tak naprawdę się zaczęło skończy się tak szybko. Planowali wspólną przyszłość, odbudować ranczo, zamieszkać na nimi być szczęśliwi już na zawszę, czasem na zawsze  to cholernie za krótko, oni nie mieli swojego na zawszę, gdzieś wcześniej wybrali nie ten drogowskaz zagubili się i oddalili od siebie, zabłądzili szukając nowej drogi, a może  tak naprawdę znali ją od początku tylko bali się na nowo nią iść ? Tak zdecydowanie bali się, po raz kolejny rozczarować, bali  się łez, a każdy dzień bez tej drugiej połówki był udręką i kiedy na nowo odnaleźli siebie, okrutny los z nich zadrwił, zabierając ją na zawsze , zostawiając tylko parę pięknych chwil garść wspomnień, milion łez, smak jej ust i zapach który stał się jego nałogiem.
Stał nad jej grobem, z listem w dłoni z jej ostatnimi słowami. Nigdy nie zapomnij tych cudownych chwil kiedy dawała mu ten list śmiejąc się tak jak kochał najbardziej, patrząc mu w oczy. Po chwili usłyszał wystrzał, za nimi kolejne, przyjaciele z pracy składali hołd, była najlepsza z nich wszystkich i nikt nie bał się tego mówić głośno, w pracy była pewna siebie, odważna  innych stawiała na pierwszy miejscu, własnie za to ją wszyscy pokochali. - Mianuje pośmiertnie Karolinę Rachwał do stopnia podkomisarza - Komendant Jaskowska nie ukrywała łez, jej też było ciężko. Podeszła do jej rodziców, składając hołd ich córce w imieniu całej komendy, ich wszystkich, on stał tuż obok nich nie był wstanie uczestniczyć w tej całej  części honorowej, bał się że mając broń w dłoni zrobi coś głupiego. Skierowała się w jego stronę, on  spojrzał na nią tylko przez chwilę, każdy doskonale wiedział co było między nimi i jak ciężko jest mu się podnieść. Kiedy podniósł wzrok w odali na samym końcu dostrzegł jego, do tej pory się przyjaźnili a teraz, teraz miał do niego cholerny żal, w końcu to on zgodził się na tą akcję, on jej nie powstrzymał,  wiedział że ona nie chciała by tego, żeby obwiniał kogo kolwiek o to co się stało, kogokolwiek z ich przyjaciół, ale nie umiał póki co nie umiał spojrzeć mu w oczy i wybaczyć, te słowa nie umiały przejść mu przez gardło.
Czuł jak by razem z nią umarła jakaś jego część, jak by ktoś zabrał coś co najważniejsze w jego życiu, coś bez czego nie potrafił żyć, nie umiał się podbierać. Była jego miłością, iskierką w jego życiu, jego aniołem stróżem, całym jego pieprzonym życiem, które odeszło razem z nią  a on czuł się jak pieprzony idiota przez, którego głupotę stracił najpiękniejsze chwilę, ona wyciągała do niego rękę chciała mu pomóc, wspierała go, a on ją odtrącił. To właśnie wtedy pojawił się on, doskonale wiedziała jak jest niebezpieczny mimo to zabawiła się w to bo bała się o niego, chciała mieć pewność, że nic mu nie grozi zabawiła i zagubiła gdzieś po drodze.
 - Zawsze możesz na nas liczyć - Przytuliła go mocno, nie byli małżeństwem, ale kochali się cholernie mocno było widać to na kilometr. Jej mama go uwielbiała, wdziała to co  jest między nimi, dla tego teraz nie potrafiła zostawić go i nie wspierać. Przecież to własnie w takich chwilach powinno się mieć kogoś kto Cię wesprze
- Dziękuję  - Odszeptał, ona bez słowa wcisnęła mu w dłoń kluczę od mieszkania, do jej mieszkania. Spojrzał na nią pytająco, nie spodziewał się tego, znowu po jego policzkach spłynęły łzy
- Weź jej tam zaczęliście budować wspólną przyszłość. Moja córka chciała by, żebyś tam był, kochała Cię tak mocno, widziałam to w jej oczach - Uściskała go i odeszła
Od pogrzebu mineło już 5 dni, 5 cholernie ciężkich dni, nie jest w stanie funkcjonować zebrać się, żeby zrobić co kolwiek, ubrać się posprzątać. Zwykłe zaparzenie  herbaty sprawia mu problem, po całym mieszkaniu walają się butelki po wódce, puszki piwa, opakowania po pizzy i ich zdjęcia . Każdego dnia ten sam scenariusz upić się do nieprzytomności, żeby chociaż na chwilę zapomnieć, o tym co się stało, żeby w tym całym upojeniu poczuć ją ponownie obok., poczuć jej zapach smak jej ust. Upić się i zasnąć, tylko po to aby ponownie wróciła w snach.
Otworzył oczy, przeciągnął się jak co rano, zjadł wczorajszy zeschnięty kawałek pizzy i ponownie otworzył butelkę piwa. Przechodząc koło komody zachwiał się i zrzucił ramkę z ich współnym zdjęciem, byli tacy szczęśliwi, tą miłość było widać na kilometr, każdy widział jak do siebie pasują jak się kochają
- Tak cholernie mi Ciebie brakuje - Upadł na kolana i zaczął płakać, oglądając ich wspólne zdjęcia - Wybacz mi skarbie ! - Rozpłakał się jeszcze bardziej - Wybacz mi ! Byłem idiotą, zamiast schować dumę do kieszeni, zamiast powiedzieć Ci co czuje ! Tak cholernie za Tobą tęsknie - Łzy powoli skapywały na fotografie którą trzymał - Oddał bym dusze diabłu by móc Cię znowu przytulić, pocałować, poczuć Twój zapach, widzieć Twój śmiech  - Z kieszeni dresów wyjął kartkę, mokrą od jego łez, jej ostatnie słowa " Lista spraw na dziś jest długa, jak chwila samotności. Czekać na Twój uśmiech, słowo i gest... Lista spraw na dziś: oddać do biura rzeczy znalezionych wszystkie smutki i strach przed nocą. A potem czekać,czekać, czekać...Mikołaj, kocham Cię"  Te słowa znał już na pamięć, mimo tego co dnia wyjmował je i czytał ponowni  - Byłaś i będziesz moim, życiem już na zawsze Kocham Cię ! - Powoli kończył już drugą butelkę, kiedy drzwi otworzyły się.
Stanęła w nich jej mama, gotowa wspierać niedoszłego zięcia, pomóc mu w tych chwilach jej też nie było, łatwo stracić dziecko to najgorsze co może przytrafić się matce, ale doskonale wiedziała jak one go kocha, widziała to w jej oczach, to dzięki niemu była szczęśliwa.
- Boże Mikołaj - Szepnęła i usiadła obok niego, położyła mu dłoń na ramieniu - Nam też jej cholernie brakuje - Dopiero po chwili podniósł głowę i spojrzał na nią
- To wszystko moja wina - Szepnął, od momentu kiedy lekarz stwierdził zgon obwiniał się, o to że zareagował za późno, że nie schował dumy do kieszenie i pozwolił sobie pomóc. gdyby zamieszkał u niej, jak proponowała Borys nie namieszał by jej w życiu, nie doszło by do tego wszystkiego
- Dziecko to nie Twoja wina  - Spojrzała na niego, on bez słowa przytulił się do niej jak bezbronne dziecko szukające wsparcia i rozpłakał - Zagubiliście się gdzieś po drodze szukając ścieżki do siebie, poszliście w złym kierunku, ale to nie jest Twoja wina, to nie  jest niczyja wina. Już czasem tak jest  w życiu, że ludzie zanim znajdują szczęście mijają się długi czas. Moja córka kochała Cię najbardziej na świecie, widziałam to w jej  oczach, a matki sie nie oszuka cieszę się, że choć przez chwilę mogła być tak szczęśliwa, że poznała Ciebie - Mówiła łagodnie i powoli
- Przeze mnie też zginęła  - Spojrzałem w jej oczy, ból rozdzierający moje serce był tak cholerny, że aż nie do opisania
- Zginęła bo kochała pracę w policji, nie skreślała ludzi, zawsze dawała im szanse. To co się stało to wypadek
- Gdybym jej nie posłuchał, nie pozwolił rozmawiać z nim, gdybym ją zasłonił - Łza spływała po moim policzku
- Taka jest koleje rzeczy życie, śmierć nic tego nie zatrzyma - Mówiła mądrze, cholernie mądrze ale póki co ja nie potrafiłem tego pojąć. To wszystko zbyt cholernie bolało.
- Była wszystkim co kochałem, całym moim życiem
- Wiem i dla tego znałeś ją jak nikt inny, doskonale wiesz, że nie chciała by tego co teraz się z Tobą dzieje. Zobacz - Rozejrzała się razem ze mną po mieszkaniu - Czy chciała by, abyś marnował sobie życie, żebyś zalewał się co dnia w alkoholu. Jest Ci ciężko, jak każdemu z nas, ale musimy żyć dalej. Zrób coś dla mnie zrób coś dla niej. Podnieś się i wróć do życia, do takiego jak kochała moja córka, nie mówie żebyś o niej zapomniał bo wiem, że nie będziesz umiał. Podnieś się i spróbuj żyć na nowo. Ona jest tu obok i zawsze będzie. - Położyła dłoń na moim sercu - Jest tutaj i zawsze tu będzie ja to wiem - Łzy płynęły po moich policzkach,
- Dziękuje – Szepnąłem
To wszystko moja wina... Gdybym ich tam nie wysłał Karolina by żyła... Wszystko było by po staremu, nigdy sobie tego nie wybaczę... Przecież kończyli służbę, mogłem ich wysłać do domu, ale jak zwykle coś musiało się spieprzyć, nawet w najśmielszych myślach nie wyobrażałem sobie takiego zakończenia... Nie chcę, żeby Alicja na mnie patrzyła byłem w takim stanie, że nikt i nic nie mogło tego zatrzymać...  Nawet nie byłem w stanie iść do pracy, bo każde miejsce przypominało mi o niej, nie chciałem patrzeć ludziom w oczy, wielu z nas straciło przyjaciółkę, koleżankę, znajomą... W szczególności nie chciałem spotkać Mikołaja, bo tego obawiałem się najbardziej, w sumie to nawet nie potrafiłbym z nim normalnie porozmawiać. Dlaczego to życie jest tak popieprzonie trudne i skomplikowane... Najgorsze jest to, że to wszystko moja wina...
- Dzisiaj Krzysiek pojedzie na patrol z Szymonem, a Juliusz tymczasowo przejmie obowiązki dyżurnego - na odprawie panowała wyjątkowo ponura i podła atmosfera. Zero uśmiechów, żartów tylko smutek i nostalgia.
- A gdzie Jacek ?- palną pytaniem Poniatowski.
- Nikt nie potrafi podnieść się z tych wydarzeń, wszyscy doskonale znaliśmy Karolinę... Jacek poprostu obarcza się winą, że przez niego zginęła. Musimy dać mu trochę czasu, żeby się odnalazł w tej sytuacji. Wszyscy wiemy, że to twardy chłopak i dobry policjant i napewno za jakiś czas do nas wróci - mówiła ze smutkiem w głosie Jaskowska. Temat interwencji, która zakończyła się tragicznie jest strasznie delikatny i prawie zawsze kończy się na łzach i przejmujących wspomnieniach, które wywołują ciągle żywy obraz Karoliny, której już między nami nie ma i nigdy nie będzie....
- A wiemy co z Mikołajem - zapytał niepewnie Zieliński.
- Załamka totalna załamka, ale nie ma się co dziwić przecież był najbliżej z Karoliną. Naprawdę musimy zrobić wszystko, żeby wrócił do nas i spróbował chociaż spróbował w miarę normalnie funkcjonować - mówił ze łzami w oczach Krzysiek, a po chwili wstał i wyszedł z pokoju odpraw.
Nim zdążyli skończyć do pomieszczenia wszedł Mikołaj. Wyglądał jak milion nieszczęść, podgrążone oczy, niewyspany, przybity i te negatywne cechy można by było wymieniać jeszcze z pół godziny, aż żal było na niego patrzeć. Wszyscy próbowali jakoś mu pomóc, wesprzeć go, wypytać czy czegoś nie potrzebuje on tylko biernie przyglądał się temu wszystkiemu ze łzami w oczach. Położył tylko prośbę o przedłużenie urlopu na biurku i skierował się ze spuszczoną głową do wyjścia. Przed komendą spotkał jeszcze Krzyśka, który nieudolnie próbował odpalić papierosa, aż w końcu rzucił nim i ukucnął, chowając twarz w dłoniach. Kiedy wypatrzył Białacha uśmiechnął się sztucznie.
- Jak się stary trzymasz ? - podszedł powoli i zagadał.
- Szkoda gadać, odkąd jej nie ma nie potrafię nawet herbaty w spokoju wypić, nawet wstać nie dam rady, bo nie mam motywacji... Tak cholernie mi jej brakuje - powiedział i z płaczem udał się do samochodu. Chwilę później odjechał jednak w drodze zjechał na pobocze i zalał się łzami trzymając w ręce zdjęcie, na którym byli razem, było to ich ostatnie wspólne zdjęcie.
- Nawet nie wiesz jak mi cię brakuje..  - wycedził i trzęsącą się ręką przybliżył zdjęcie do siebie nie odrywając od niego wzroku.
Parę dni później dowiedziałem się, że mają przewozić tego skur****na, który zabił moją ukochaną, jedyną kobietę, którą kochałem i mógłbym jej nieba uchylić któty tak poprostu to zniszczył... Miałem ochotę zrobić to samo, w moich oczach na zawsze zostanie wrogiem i najgorszym ścierwem...  Zasługuje na to samo i to on powinien leżeć na cmentarzu, a nie ona. Serce mi pęka jak o tym mówię. Zginęła na moich oczach, wszystkie myśli kierują się w stronę momentu jej śmieci. Cały czas to widzę chyba nigdy nie uda mi się pozbyć tej dolegliwości... Przewiezienie Borysa to była jedyna możliwość spojrzenia mu w oczy po tym co się stało. Niczego tak nie pragnąłem jak zemsty. Umówiłem się ze znajomym strażnikiem więziennym, który miał umożliwić mi spotkanie z Jóźwiakiem.
- Daj mi go - powiedziałem do policjanta on tylko popatrzył na mnie niepewnie.
- Posłuchaj gnoju - zaciskałem zęby ze wściekłości - Ona nie żyje i to twoja wina ! Nigdy ci tego nie wybaczę, rozumiesz ?!- powiedziałem i wyciągnąłem pistolet.
- Za cienki jesteś - odparł z drwiną.
- Przez ciebie starciłem ukochaną ! Całe życie mi się zawaliło ! Nienawidzę cię ! - wtedy wystrzeliła broń, a on upadł... W końcu mogłem popatrzeć jak ten gnój umiera, jak cierpi tak jak ona, mimo wszystko łzy tak cholernie cisnęły mi się do oczu. Chciałem beczeć, drżeć się na cały głos jak cierpię, jak mi jej brakuje...
- Co ty zrobiłeś ! - wykrzyczał strażnik więzienny.
- To co powinienem - wycedziłem przez łzy i odszedłem.
Myślałem, że zemsta mi pomoże, że dzięki temu kiedy ją pomszczę poczuje się inaczej, lepiej ale tak nie było nie zmieniło się nic, dalej nie potrafię normalnie funkcjonować. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem, po chwili otworzyła mi jego żona
- Część, czy jest ? - Zapytałem z smutkiem w głosie, ona nie powiedziała nic tylko mnie przytuliła
- Cieszę się, że jesteś. Tak cholernie mi przykro - W jej oczach pojawiła się łza - Pamiętaj, ze zawsze możesz
- Wiem, wiem - Uśmiechnąłem się sztucznie  - Mogę z nim porozmawiać  - Wskazała na salon, wszedłem do środka siedział tam, przybity ten obraz przypomniał mnie sprzed paru dni, kiedy mnie ujrzał zamurowało, go był w szoku
- Mikołaj ja ... - Zaczął po chwil
- Nie Jacek, chciałem Ci tylko powiedzieć, ze nie obwiniam Cię za nic, że nie winie Cię za to co się stało, nie mogłeś tego przewidzieć
- Ale gdybym wam zabronił ona by teraz była z nami, z Tobą kto wie czy nie planowalibyście teraz wesela
- Może tak musiało być, może los tak chciał, żebym zrozumiał jak łatwo coś można stracić, że nie można na nic czekać tylko chwytać to co jest tu teraz. Byłem idiotą zwlekając z tym co czuje, ona tyle razy mówiła dawała mi znać że mnie kocha, ale się pogubiliśmy, obydwoje zabłądziliśmy. Teraz już nic nie będzie takie samo bo jej nie ma, ale ja nigdy nie zapomnę jaka była, czego mnie nauczyła bo to dzięki niej stałem się lepszym człowiekiem . Nie wienie Cię o nic, ale jeżeli Tobie to pomoże to Ci wybaczam, i Karolina na pewno też Ci wybacza - Przytuliłem go po przyjacielsku i ze łzami w oczach wyszedłem.
Kierowałem się prosto na cmentarz, na jej grób do niej, chciałem znaleźć ukojenie, być blisko niej
- Kocham Cię skarbie  - Wyszeptałem - Brakuje mi Ciebie tak cholernie - Mówiłem patrząc na jej zdjęcie - Gdyby nie moje pieprzona dumna - Wyjąłem pierścionek - Chciałem spędzić z Tobą całe życie, zestarzeć się, budzić co rano obok Ciebie - Mówiłem ocierając łzy - Kocham Cię i zawsze będę kochać, Do zobaczenia po drugiej stronie - Położyłem biała róże  odszedłem
Stałem na dachu, to właśnie tutaj spędziliśmy ostatnie chwilę razem, to tutaj byliśmy ostatni raz szczęśliwi, tu planowaliśmy razem wspólne życie przyszłość, tu ostatni raz czułem jej dotyk zapach, smak jej ust. To tutaj mieliśmy swoje magiczne miejsce. Upadłem na kolana, w dłoni trzymałem list od niej jej ostatnie słowa, - Tak cholernie za Tobą tęsknie  ! Tak mi Ciebie brakuje ! - Krzyczałem patrząc w niebo
***
- Dominika co Ty tu robisz ? - Zapała zdziwił się obecnością córki kolegi - Przecież tata jest na zwolnieniu
- Ale jak to prosił mnie żebym przyjechała
- Mnie też - Tuż za nią pojawiła się mama Karoliny
- Pani też ? Pani jest mama ?
- Tak, o co w tym wszystkim chodzi ? Jesteś jego najlepszym kolegą wyjaśnisz nam to ?
- Sam nie wiem, zapraszam do pokoju może tam się dowiemy - Mama Karoliny obieła Dominikę i poszły razem, miała jakieś złe przeczucia  - Nie ma go tu, ale jest to - Wziął do ręki dwie koperty   jedna była skierowana do Dominiki "  Dla kochanej córeczki " druga do mamy Karoliny " Dla mamy mojej ukochanej "
- O co w tym wszystkim chodzi
" Nawet nie wiem jak mam zacząć ten list, chyba na samym początku powinienem podziękować, za wszystko co Pani dla mnie zrobiła, za wsparcie i to że pomogła mi się podnieść. Kochałem Karolinę, całym sercem, była dla mnie wszystkim co najpiękniejsze, żałuje że zwlekałem z deklaracjami, z tym wszystkim Karolina zasługiwała na  wszystko co najpiękniejsze, najlepsze. To wszystko moja wina, to że jej nie ma gdybym odrobinę wcześniej zrozumiał to co czuje, schował dumę do kieszeni, gdybym się nie poddał i pokazał jak bardzo ją kocham to była by tu z nami. Teraz nie umiem bez niej, żyć moje życie odeszło razem z nią. Dziękuje i przepraszam za wszystko" - Mama Karoliny zaczęła płakać, tego dnia miała cholerne złe przeczucia, czuła się jakoś dziwnie - Boże, dziecko przeczytaj Twoje - Zwróciła się do Dominiki
" Kochana córeczko,  kiedy to czytasz mnie już pewnie tutaj nie ma, zrobiłem coś głupiego to ja zabiłem Borysa musiałem to zrobić żeby ją pomścić, była wszystkim w moim życiu. Kocham was Ciebie i Anie, ale od kąd jej nie ma nie potrafię, żyć starałem się, ale nie umiem. Świadomość, że odeszła bezpowrotnie, sprawia, że nie umiem wstać i funkcjonować, zaparzenie herbaty jest dla mnie problemem. Kiedyś zrozumiesz o czym mówie kiedy kochasz kogoś całym sercem, a ktoś znika bezpowrotnie umierasz razem z nią, umierasz bo była cały Twoim sercem. Każdego dnia wyobrażam sobie ją w białej sukni Ciebie tuż obok niej i nasze "Tak"  na wieki. Kocham Cię córeczko i proszę nie obwiniaj nikogo, za to co się stało " - Nikt nie panował nad łzami, nikt nie umiał zapanować nad nerwami
- Gdzie on jest gdzie jest Mikołaj ! - Krzyczała jej mama
- Nie wiem, może dach mówili coś o dachu
- Szybko - Zerwała sie i biegła, jak by coś ją prowadziło, jakaś magiczna siła. Dominika biegła razem z nią, a za nimi Zapała, po drodze wpadł na Nowaka, który właśnie się pojawił. Nie musiał nic mówić, on jak by czuł biegł za nimi
- Mikołaj, Tato ! - Krzyczały,ale było za późno on padł na ziemie, ten huk zapamiętają na zawszę, jej mama opuściła kopertę, a z niej wypadł pierścionek - Boże ! - Upadły na kolana, płakały jak dzieci, przytuliła jego córkę tak mocno, jak by chciała ukoić ich ból. Panowie rzucili się biegiem, chcieli pomóc koledze, ale było za późno strzelił w płuco, tak jak zginęła ona.
Nikt nie spodziewał się takiego zakończenia, była to tragiczna historia pięknej miłości, odeszli bezpowrotnie i na zawsze. Kochali sie miłością szczerą i prawdziwą, byli gotowi oddać za siebie, życie. Ona była jego aniołem stróżem, a on dla niej wszystkim co najcenniejsze. Oboje dla siebie byli pieprzonym sensem, życia które odeszło wraz z nią. Z perspektywy czasu, ich historia uczy, uczy  cholernie ważnej rzeczy. Nie możemy czekać na słowo, gest na wyciągniecie dłoni, czasem warto zaryzykować i spróbować, zawalczyć o to co się kocha, bo w każdej chwili możemy stracić coś bezpowrotnie
" Mikołaj Białach żył 42 lata, zginął z miłości"   Pochowali go obok niej, w dłoniach miał jej ostatnie słowa,  pomiędzy  grobami zakopali pierścionek.

Kochani to już koniec jeżeli chodzi o 05 bez Karoliny nie wyobrażamy sobie inaczej losów Mikołaja, napisałyśmy  to najlepiej jak tylko potrafimy. Wiemy, że wiele was wylało przy opowiadanku wiele łez, dlatego więc Spotykamy się tutaj z ogromnym smutkiem i żalem, a chusteczki funduje nam scenarzysta. Rachunki za chusteczki kariologów, czy psychiatrów proszę wysyłać własnie do niego 🙂My się żegnamy i zapraszamy do czytania naszych  dzieł

4 komentarze:

  1. Jezu wyje jak dziecko �� Piekne opko się postarałyście �� Swoją drogą dopiero wczoraj mialam mozlowosc zobaczenia dwoch ostatnich odcinkow i to w poznych godzinach wieczornych.. Tak płakałam ze obudzilam rodzicow ktorzy spali 2 pokoje dalej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne każdym te odcinki wstrząsnęły czy w mniejszym czy w większym stopniu... Naprawdę rozumiemy ten ból. I oczywiście dziękujemy za tak miłe słowa 😍

      Usuń
  2. Będzie. Nowa. Policjantka. Zamiast
    Karoliny. Rachwał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale już nic nie będzie takie samo 😪

      Usuń